Wierzę w moc słowa. Tego pisanego. I mówionego. Wierzę, że wiele problemów można przegadać. Chociaż tak wielu z nas boi się tego związkowego zaklęcia - porozmawiajmy. Wiecie dlaczego? Bo pomimo niezaprzeczalnego faktu, że każdy z nas mówić umie, nie każdy umie rozmawiać. I nie umiemy słuchać. Chcemy wypowiedzieć swoje problemy i swoje zarzuty, a druga strona najlepiej niech notuje i od razu wprowadza w życie. Tylko, że dialog nie na tym polega. 

Wczoraj nie mogąc zasnąć pomyślałam sobie, że bardzo często nasze rozmowy wyglądają tak, a nie inaczej ze strachu. Zamiast powiedzieć, że się boimy czy że ktoś nas rani, ranimy sami. Bo tak łatwiej, niż okazać słabość. Boimy się powiedzieć nie umiem, boję się, pomóż mi, zamiast tego wypluwając słowa, które nokautują przeciwnika.

Wielu rzeczy się boimy. Tego, że się odsłonimy. Że ktoś nas odtrąci. Że coś się skończy. Że narazimy się na śmieszność. I nawet jeśli wszystkie z tych rzeczy w rozmowie nam się przytrafią, nie powinniśmy się rozmowy obawiać. Bo czym jest strach przed rozmową czy po prostu nielubienie opowiadania o swoich emocjach czy problemach z tym, że coś spieprzymy, jeśli tego nie będziemy robić. Naprawdę martwicie się tym, że może was czekać kilka nieprzyjemnych chwil czy słów, których nie chcielibyśmy usłyszeć, w porównianiu z tym, że nie rozmawiając wcale, możemy stracić kogoś, kto jest dla nas ważny?

Gdy mnie pytacie o radę, mówię zawsze, że należy rozmawiać. Raz, bo nikt się sam nie domyśli. Dwa, że czasem ciężko introwertyka namówić na rozmowę i nawet jeśli sam czuje, że coś nie gra, to jej nie zainicjuje. Trzy, mówić o tym, co czujecie w związku z daną sytuacją, zamiast wypowiedzieć w kierunku partnera szereg zarzutów. Bo to normalne, że on będzie się bronił! Sami byśmy tak zrobili. A to już krok w kierunku awantury i pola, na którym się nie dogadacie, próbując sobie coś nawzajem udowodnić. A w ostateczności pożytek będzie z tego żaden, bo nie ma znaczenia, kto wygrał potyczkę. Jeśli się nie dogadaliście, oboje jesteście przegrani. 

Zatem jak rozmawiać? Nie wyrzucając sobie, że Ty jesteś taki czy siaki, a Ty nie zrobiłaś tego. Nie robiąc rodzinnych wycieczek w stronę matki czy ojca. Jesteś jak Twoja matka to już w ogóle chwyt poniżej pasa, nie mowiąc jak się mamy do tego zarzutu odnieść. Nie czyńmy z rozmowy listy skarg i zażaleń. To nie rozmowa. Jest taka piosenka Gutka i w niej leci tak tekst: Zanim w usta wpuścisz słowa wypowiedz je w głowie, nie mniej ważne zawsze dobrze przemyśl sobie co by było, gdy to samo inny ktoś powiedział Tobie. Nie mówmy komuś tego, czego sami nie chcielibyśmy usłyszeć.

Bo Ty zawsze, bo Ty nigdy są częstymi chwytami poniżej pasa, które absolutnie nic nie wnoszą. Bo Ty nie wynosisz śmieci, a Ty mnie nie przytulasz, a Ty zapomniałeś o rocznicy. Tak można w kółko. Zamiast stawiać sobie zarzuty, które wywołują u drugiej strony konieczność ataku w obronie własnej i niekończącą się karuzelę obwiniania, lepiej mówić o swoich emocjach. Spóźniłeś się i było mi przykro. Jesteś dla mnie ważny i też chcę się tak czuć. Twoje zachowanie mnie rani. Potrzebuję więcej przytulania, to mi daje siłę i wsparcie. Chcę czuć Twoją obecność. Potrzebuję więcej przestrzeni. Podzielmy domowe obowiązki. 

Jedni mówią, że bez kłótni nie ma związku. Bo jak się nie kłócimy, to znaczy że nam nie zależy. Możemy się kłócić o duperele lub sprawy fundamentalne. Ale kłótnia zawsze jest komunikatem. Tylko takim, którego nie umiemy wypowiedzieć w rozmowie. Boję się. Potrzebuję bliskości. Nie potrzebuję. Pomóż mi. Bardzo często to, o co się kłócimy wcale nie jest tym, o co chodzi nam naprawdę. 

Nieważne, czy rozmawiamy czy się kłócimy, słuchajmy drugiej strony, nie obrzucajmy się winami i pomyślmy zanim powiemy coś, czego sami nie chcielibyśmy usłyszeć. 

A co, gdy ktoś nie chce rozmawiać w ogóle? Ciężko cokolwiek zmienić jak chęć zmiany ma tylko jedna strona. Pytanie czy nie chce rozmawiać, bo wcześniejsze rozmowy zawsze wyglądały tak, że my wyciągamy ściągawkę rzeczy do zmiany i pretensji, że już nie chce. Czy może nigdy nie rozmawialiście - bo np. żadne z was nie wyniosło tego z domu. Zawsze można się tego nauczyć, jeśli obie strony wykazują taką chęć.


Reposted from myfuckingreality